Słowo Przewodnika
Wniebowstąpienie.
Dzisiejsza niedziela kończy okres Wielkanocy, ten czas, w którym Chrystus przekonywał nas o swoim zwycięstwie nad ludzką słabością, grzechem i śmiercią. Trzeba nam pamiętać, że to co działo się w ówczesnej Jerozolimie przekraczało wszystkie ludzkie wyobrażenia.
Ten, którego ciało złożono do grobu po kilku dniach przychodzi mimo zamkniętych drzwi. Zasiada do stołu z Apostołami, pozwala dotykać swoich ran, udowadnia że żyje. Nie było to łatwe do przyjęcia dla uczniów, mimo iż mieli Mistrza na wyciągnięcie ręki. Przecież uczniowie po wydarzeniach wielkiego tygodnia zwątpili we wszystko. Zamknęli się w wieczerniku z obawy przed Żydami, wielu z nich wybrało się do Emaus, dziś powiedzielibyśmy, że po prostu uciekli. Nie umieli pokonać ograniczeń w umyśle. Wówczas stanął przed nimi Zbawiciel i przekroczył każdą granicę.
Dopiero gdy namacalnie przekonali się o Zmartwychwstaniu, prawda zaczęła do nich docierać, bo była faktem, bo wydarzyła się na ich oczach. Uczniowie zdawali relację: widzieliśmy Zmartwychwstałego. Właśnie wówczas zaczynał rodzić się Kościół. To wtedy Chrystus posłał ich z misją głoszenia Ewangelii, wypędzania złych duchów, odpuszczania grzechów, jednocześnie zapewniając, że nigdy ich nie opuści. To uczniowie, a po nich następcy mieli być świadkami Jego miłości, zwycięstwa, pokonania szatana i śmierci.
Dziś Bóg te same słowa kieruje do nas, byśmy zrozumieli jakie jest podstawowe powołanie każdego chrześcijanina. To właśnie każdy z nas, obecny dzisiaj w tej świątyni otrzymał konkretne zadanie. Głoszenie Chrystusa Pana i Zbawiciela. I tu pojawia się pytanie, czy jesteśmy Jego świadkami? Ktoś może powiedzieć, że Apostołowie mieli łatwiej, żyli z Jezusem, wpatrywali się w Mistrza, widzieli znaki i cuda.
My też możemy wpatrywać się w oblicze Boga, każdego dnia mamy otwarte zaproszenie na Eucharystię. Możemy słuchać i czytać Jego słowo. Dzielić się we wspólnocie doświadczeniem Bożej miłości. To tylko od nas zależy, co zrobimy. Żeby być czyimś świadkiem, żeby móc o nim mówić, trzeba go dobrze poznać. Jeśli więc nie będziemy jak najczęściej przychodzić do Stołu Pańskiego, to nasza relacja z Chrystusem będzie jedynie powierzchowna.
Nie chodzi o to, by rzucić wszystko, i tylko modlić całymi dniami. Wprost przeciwnie. To wspólnota Kościoła pomaga poznać Boga i zbliżyć się do Niego. Kiedy dzielimy się wiarą, patrzymy jakie cuda dzieją się w życiu braci czy sióstr sami się ubogacamy. Musimy też pamiętać by nie oceniać, nie porównywać się z innymi, bo dla każdego z nas Pan Bóg przygotował indywidualną ścieżkę wiary i historię zbawienia. Do tego daje nam całe bogactwo kościoła, problem w tym, że nie do końca naprawdę wierzymy. Gdyby tak było kościoły byłyby wypełnione po brzegi nie tylko od święta, ale każdego dnia. Dlatego ta uroczystość przypomina nam, że nie tylko mamy Boga prosić, ale nade wszystko każdego dnia dziękować za to, co nam pozostawił posyłając swoich Apostołów w świat.
Dzisiejsza liturgia mówi nam przede wszystkim, że największym darem jaki Zmartwychwstały nam pozostawił jest wolność. Jakaż to musiała być wielka i niewyobrażalna miłość. Oddać życie za każdego człowieka, zapewnić mu Zbawienie i jeszcze dać wolny wybór czy chce z tego skorzystać czy nie. My żyjąc na ziemi niestety często nie umiemy potraktować tego czasu jedynie jako przystanku przed wiecznością i stąd rodzi się wiele lęku i niepokoju. Cały czas martwimy się o sprawy doczesne, oczywiście one są bardzo ważne, ale często ograniczają i przywiązują nas tak bardzo, że już nie szukamy nic więcej po za tym światem.
Chrystus przychodząc na świat chciał wyzwolić nas z tego wszystkiego, co nie jest potrzebne nam do zbawienia. Dziękujmy dziś za to, że wskazał nam drogę do wolności i ciągle podpowiada co zrobić, by się na niej nie zgubić. By móc na końcu swojego życia pójść tam, gdzie jest On. Do nieba. Jednak by tak się stało, nie możemy odkładać niczego na później, a zrobić wszystko by to niebo dzięki nam mogło być już tutaj na ziemi.
Niebo to czas – ten, który zamiast marnotrawić na sprawy kompletnie nieistotne przeznaczymy na pomoc drugiemu; na spędzenie kilku chwil z tymi, którzy najbardziej tego potrzebują; na wysłuchanie; na dłuższą modlitwę; na zrobienie czegoś co przyniesie pożytek nam i innym.
Niebo to pokój – nasze starania o to, by nie wszczynać kłótni, by nie uczestniczyć w niepotrzebnych nikomu sporach, by zażegnywać konflikty, nie dać prowokować; by w każdej sytuacji szukać możliwości rozwiązania problemu tak, by nikogo nie skrzywdzić.
Niebo to dobro – bezinteresowny uśmiech, miłe słowo, gest, konkretna praca dla kogoś. Radość budowania wspólnoty, dzielenia się talentami.
W końcu niebo to miłość – miłość do Boga, miłość do ludzi, otwarte serce dla każdego człowieka. Budowanie życia swojego i innych na podstawowych wartościach.
Wniebowstąpienie Pańskie to otwarcie nieba dla nas. On poszedł pierwszy tylko dlatego, żebyśmy idąc za nim, wpatrując się w Jego oblicze mieli pewność, że na pewno nie pomylimy drogi. Bo dziś Chrystus nie mówi nam żegnajcie, ale mówi do zobaczenia w niebie. <Ks. Łukasz>