II niedziela wielkiego postu
Zapewne każdy z nas był kiedyś w górach. Przypomnijmy sobie jak to jest w czasie wędrówki. Szlak zaczyna się bardzo niewinnie, by z każdym krokiem ukazywać kolejne, trudniejsze etapy do pokonania. Często trzeba przytrzymywać się, szczególnie przy stromych odcinkach, a niejednokrotnie także zatrzymywać by odpocząć w drodze. Zdarzają się momenty, w których wydaje się, że już nie ma siły i dalej nie da się iść. Jednak wszelkie niedogodności zrekompensowane są przez widoki na szczycie. Dotarcie do celu wyzwala wiele radości i euforii, zmęczenie znika. Można wtedy podziwiać cudowne dzieła Stwórcy. Na wierzchołku jest się tak blisko nieba, że zdaje się, że nic poza tym nie istnieje.
Dziś w Ewangelii Jezus zabiera uczniów na górę Tabor i tam przemienia się wobec nich. Stąd też nosi ona nazwę góry przemienienia. Po co apostołowie towarzyszą Panu? Oczywiście nie po to, by podziwiać widoki, choć rzeczywiście są one przepiękne, ale by doświadczyć obecności Boga w oderwaniu od codzienności. By dostąpić łaski nie przeznaczonej dla każdego.
Wielki Post jest dla każdego chrześcijanina wyjątkową wędrówką, wchodzeniem na szczyt wiary. Duchowo przeżywamy wysiłek nie mniej męczący niż fizyczne zdobywanie wyżyn. Jeżeli bowiem zdecydujemy się wniknąć w rozważanie męki i śmierci Chrystusa to przyjmujemy na siebie zobowiązania wynikające z postanowień i duchowych ćwiczeń. To czas nawrócenia, wyrzeczeń, przystąpienia do spowiedzi świętej, oraz przygotowania do przeżycia Paschalnego Triduum.
Liturgia pokazuje, że droga do Zbawienia prowadzi nieraz stromą ścieżką. Tak jak Abraham usłyszał głos, że ma pozostawić swoją ojczystą ziemię, tak i my musimy odwrócić się od tego, co trzyma nas przy doczesnych wartościach. Nie chodzi o to, by nagle zostawić swój rodzinny dom, przyodziać się w worek pokutny i pokazywać, że się cierpi, ale by nawet na jakiś czas zrezygnować z pewnych przyzwyczajeń. Odsunąć pokusy, podjąć dobre postanowienia. Jeśli nam się to uda, to będziemy mogli uczestniczyć w Zmartwychwstaniu przy końcu czasów.
Zatem potrzeba nam odwagi wzięcia swojego krzyża i pójścia za Chrystusem. Świat współczesny pokazuje nam wielu bohaterów. Matki, które rezygnując z kariery, poświęcają się opiece nad nieuleczalnie chorymi dziećmi, by przedłużyć ich życie tak bardzo jak się uda. Dzieci, opiekujące się starszymi rodzicami i towarzyszące im w powolnym odchodzeniu. Chorych walczących ze swoim cierpieniem i ofiarujących je za innych. Mimo, że bezsprzecznie widzimy bohaterstwo w życiu takich ludzi, to nie przeczytamy o nich na pierwszych stronach gazet i nie będzie o nich głośno w wiadomościach. Prawdziwe bohaterstwo pozostaje w cieniu. Dlatego tym bardziej odważnie i jednoznacznie trzeba nam opowiedzieć się za Chrystusem, zostawić wszystko i pójść za Nim.
Każdy z nas może być duchowym bohaterem własnego życia. Jeśli tylko, jak mówi liturgia, weźmiemy udział w trudach i przeciwnościach opowiadając się po stronie Ewangelii. Czas wielkiego postu jest czasem łaski, który być może nigdy się więcej nie powtórzy, a na pewno nie w takich okolicznościach w jakich każdy z nas dziś jest. Szkoda marnować czas na odkładanie wszystkiego na później. Nie można bowiem odłożyć na później walki o zbawienie swoje i innych. Żadne później może nie nadejść.
Jezus na Taborze modlił się do swego Ojca. Uczniowie zaś usłyszeli zachętę „to jest mój Syn umiłowany Jego słuchajcie”. Zatem najprostszą i najważniejszą ale też najskuteczniejszą pomocą w wędrówce na szczyt naszej wiary jest modlitwa. Prosta, wytrwała, nieustająca, taka jakiej nauczyliśmy się od dzieciństwa oraz obcowanie ze Słowem Bożym. Sięgajmy częściej po różaniec, odkurzmy Biblię, by karmić się tym co Chrystus zaplanował dla nas w naszym życiu.
Wychodząc w góry bardzo często lubimy być sami na szczycie, zatrzymać się i w ciszy podziwiać wyższość przyrody i natury nad człowiekiem. W drodze ku Zbawieniu nie jesteśmy sami. Wprost przeciwnie. Zazwyczaj każdy z nas modli się nie za siebie ale za bliźnich, którzy najbardziej tej modlitwy potrzebują. Jesteśmy więc jedni za drugich odpowiedzialni i jedni drugich wspieramy w wytrwałości w dobrym.
Uczniowie potrzebowali przemiany Chrystusa dla pokrzepienia, dla przygotowania na wydarzenia kolejnych dni, jakie przeżywać będą w ogrójcu, na golgocie pod krzyżem i przy grobie Pańskim. Dla nas Chrystus przemienia się podczas każdej Eucharystii więc może szczególnie w wielkim poście starajmy się częściej uczestniczyć we Mszy Świętej.
Kształtujmy nasze serca odwagą do wyznawania wiary i wytrwałością w ufnej, codziennej modlitwie. Wejdźmy w nabożeństwa wielkopostne, rozważajmy mękę Chrystusową. Przygotowujmy się już dziś do Świąt Zmartwychwstania pamiętając, że nie ważne to co na zewnątrz, ale to jaka przemiana dokona się w nas samych.
Gdy będziemy wytrwale trwać przy Chrystusie, modlić się z Nim w ogrójcu, ofiarowując cierpienia za grzeszników kroczyć za nim drogą krzyżową, towarzyszyć w śmierci krzyżowej, to nasze serca przemienią się wraz z wybrzmieniem radosnego Alleluja. Dziś jesteśmy w drodze na szczyt, kiedy za kilka tygodni z niego zejdziemy, nic już nie będzie takie samo i my będziemy innymi, lepszymi ludźmi. <Ks. Łukasz>