W dzisiejszych czasach Kościół angażuje się w bardzo wiele spraw i może czasem powstać pytanie, co jest najważniejszym zadaniem nas, ludzi wierzących, którzy są członkami tego Kościoła. Jeżeli ktokolwiek ma takie wątpliwości, bądź myśli, to dzisiejsza Ewangelia jest doskonałą odpowiedzą na te pytania. Najważniejsze jest nawrócenie i pójście za Chrystusem. Bywa, że teksty dotyczące powołania odnosimy tylko i wyłącznie od ludzi konsekrowanych, bo wydaje nam się, że oni są najbardziej zobligowani do głoszenia Chrystusowej Ewangelii. Tymczasem każdy z nas otrzymał własne, wyjątkowe i niepowtarzalne powołanie i co więcej, jeżeli nie odpowiemy Panu Bogu na Jego plan wobec nas, to ów plan nigdy się nie zrealizuje.
Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia zdał sobie sprawę z tego, że Pan Jezus powołuje go do życia z Nim. Jest to chwila bardzo indywidualna, niekiedy dzieje się to przez konkretne osoby, innym razem przez splot sytuacji i zdarzeń. Zawsze jednak jest to ogromne poruszenie serca i od tego momentu, jeśli przyjęliśmy głos Pana Boga patrzymy na nasze życie inaczej. Warunkiem jednak jest to, żebyśmy chcieli słyszeć i pozostawali otwarci na to, co ma stać się naszym udziałem. Patrzymy na apostołów z podziwem, że potrafili tak pozostawić wszystko i pójść za człowiekiem, którego ledwie znali. Wydaje nam się to niemożliwe i nierealne, a przecież dokładnie to samo dzieje się w naszym życiu na co dzień. Każdego dnia dokonujemy wyborów, które przybliżają nas do Boga lub oddalają. Jezus przecież przychodzi do nas w każdej sytuacji, tylko potrzeba naszego zaangażowania by w to uwierzyć. Apostołowie byli zwykłymi, prostymi ludźmi, wykonywali ciężką fizyczną pracę, mieli rodziny. Niewątpliwie jak większość Żydów również wyczekiwali przyjścia Mesjasza. Gdyby to wszystko działo się dziś, moglibyśmy powiedzieć, że przyciągnęła ich do Chrystusa ciekawość. Jego osoba wyróżniała się spośród innych. Jego wiedza wzbudzała podziw i mogła onieśmielać, ale jednocześnie dobroć i łagodność powodowała, że bardzo chcieli przebywać w Jego obecności. Nie mieli żadnej pewności, a jednak uwierzyli Jego słowu, obietnicy, że będą szczęśliwymi ludźmi, bo dostąpią łaski oglądania Boga twarzą w twarz w wieczności.
Słowa: Pójdź za Mną pozostawiły w nich ślad. Wryły się w ich serca tak bardzo, że nagle wszystko stało się proste, jasne i oczywiste. Na tym właśnie polega nawrócenie. Jeżeli usłyszeliśmy Głos Pana Boga, który nakłania nas do przeżywania własnego życia razem z Nim, to te słowa „pójdź za Mną” powinny być naszą pierwszą myślą po przebudzeniu każdego kolejnego poranka. Tak jak Apostołowie powinniśmy nie wyobrażać już sobie żadnej innej drogi, nie szukać, nie kombinować po ludzku, ale oddać Jemu wszystko. Nasze problemy, codzienne troski, nasze zabieganie, nasze radości, tych których kochamy ale też tych, z którymi trudno poukładać relacje. Niby to wszystko wiemy, ale każdego dnia próbujemy działać po swojemu.
Skoro powołanie dotyczy nas wszystkich to przede wszystkim powołuje nas Bóg do miłości. Miłość może przybierać różne formy, ważne by rozpoznać to, co akurat dla nas jest przygotowane. Pójście za Panem Jezusem to porzucenie egoizmu, pychy, własnej wystarczalności, próżności czy zarozumiałość. To pragnienie słuchania Słowa Bożego i wypełniania go swoim życiem. To bardzo często absolutne przewartościowanie i przewrócenie własnego życia, ale dzięki temu oczami serca i duszy można widzieć to, co naprawdę jest najważniejsze.
Ewangelia zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt. Tych ludzi, którzy lgnęli do Chrystusa, którzy Go potrzebowali i szukali było bardzo wielu. Właśnie do nich przychodził. Jednak nie zapominał także o tych, którzy nie uświadamiali sobie, że tak bardzo jest potrzebny Pan Bóg w ich życiu. Spotkanie z Nim dawało radość i pokój. W sercach tych, którzy Go słuchali rozbudzał miłość, wypełniał ich ufnością i nadzieją. Bez względu na to, czy przy spotkaniu z Nim byli otwarci, czy niechętni, wszyscy bez wyjątki otrzymali od Mesjasza najważniejszą wiadomość swojego życia. „Nawracajcie się, bowiem królestwo niebieskie jest już bliskie.” Dziś do nas mówi dokładnie takie same słowa. Musimy uwierzyć, bo przecież Jezus przebywał w tym Królestwie. Jego przyjście sprawiło, że nasza droga do Nieba zdecydowanie się skróciła. Jeśli się nad tym naprawdę zastanowimy to objawia nam się coś nieprawdopodobnego, sam Bóg, nie czeka aż człowiek zwróci się ku Niemu, ale przychodzi na ziemię, by być bliżej niego, by nie być niedostępnym dalekim Bogiem, ale największą Miłością, Ojcem i Przyjacielem człowieka. Jedyne co my możemy zrobić to obudzić i otworzyć nasze serca. Bo Bóg jest bliżej nas niż myślimy, jest między nami.