II Niedziela Adwentu

W czasie Adwentu wielokrotnie słyszeliśmy już i słyszeć będziemy, że jest to szczególny czas przygotowania do…no właśnie do czego? Nam z reguły przygotowania do świąt kojarzą się z tym wszystkim co zewnętrzne. Dajemy porwać się światu i w dobrej wierze chcemy sobie i najbliższym zorganizować jak najlepiej świąteczny czas. Myślimy kogo zaprosić do naszego domu, lub do kogo pojechać. Sprzątamy, układamy, szykujemy, kupujemy. Tylko czy te oczywiście ważne momenty z najbliższymi będą chwilowe i przeminą wraz z wyniesioną na śmietnik choinką, czy może zmienią coś na dłużej? Bo właśnie o to chodzi w przygotowaniu do świąt, by ten czas nas przemieniał, nie na parę chwil ale na dłużej.

Ewangelia mówi nam dzisiaj „Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki.” W tym krótkim fragmencie jest odpowiedź na wszystkie nasze pytania. Przede wszystkim na te, w których zastanawiamy się nad sensem naszych działań. Dwa krótkie słowa: „dla Niego”. One rozwiewają każdą wątpliwość. Człowiek jest już tak skonstruowany, że zawsze musi widzieć sens i cel w tym co robi. Nie lubimy niewiadomych, one nas zniechęcają, podcinają skrzydła. Doskonale znamy ten stan, kiedy uświadamiamy sobie, że nie mamy po co i dla kogo się starać. Nie za bardzo wówczas chce nam się dbać o ład i porządek wokół siebie, nie przywiązujemy większej wagi do własnego wizerunku, jest nam obojętne jak wygląda świat wokół nas, bo dla samego siebie nie warto się starać. Dlatego tak często mówi się, że samotność jest najtragiczniejszą chorobą współczesnego świata. Potrzebujemy impulsu, bardzo często w postaci drugiej osoby, która zmobilizuje nas do działania. Wówczas wraca entuzjazm, chęci, siły i możemy przysłowiowo „przenosić góry”. Wszystko dlatego, że człowiek nie żyje dla siebie ale dla innych, im bardziej będziemy angażować się w działania, które przynoszą korzyść nie tylko nam samym, tym bardziej będzie to napędzać nas do czynienia miłosierdzia. Właśnie miłość jest największym motywującym czynnikiem. Ludzie zakochani na pewno potwierdzą, że jeśli mają spotkać się z tą jedyną osobą, to przygotowują się godzinami, zastanawiają, planują żeby wszystko było idealnie. Wówczas nic nie sprawia trudności, nawet bardzo wczesne wstawanie. Nie zwraca się także uwagi na jakieś niedociągnięcia i drobiazgi. Najważniejsze jest samo spotkanie i obecność.

Dokładnie tak samo jest z naszym nawróceniem. Adwent jest więc czasem, w którym mamy na nowo zakochać się w Panu Jezusie. Może ktoś zrobi to tak naprawdę po raz pierwszy, a może wystarczy tylko odkurzyć tę miłość, która już troszkę nam spowszedniała, bo przestaliśmy o nią dbać i zabiegać. Czas radosnego oczekiwania jest porządkowaniem naszej duszy. Pozbywaniem się tego co przeszkadza, co zagraca nasze serce i nie pozwala nam prawdziwie kochać. Nasza wiara i nasze duchowe życie ma sens, jeśli uświadomimy sobie dla Kogo i po co wszystko robimy. Czasami ktoś mówi, znowu adwent, za chwilę minie i będzie tak samo. Wcale nie musi być tak samo. Jeśli nasze życie jest czekaniem na spotkanie z Panem Bogiem, to powinniśmy trwać w nieustannym zachwycie i przygotowaniu do tego najważniejszego dnia – bo ten dzień spotkania będzie również pierwszym dniem naszego nowego, wiecznego życia. Kiedy uświadomimy sobie, że wszystko robimy dla Pana Boga, to żadna sprawa w naszym życiu nie będzie sprawiała trudności.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Niewątpliwie łatwo jest starać się dla kogoś, kogo widzimy, z kim możemy fizycznie porozmawiać, nieomalże dotknąć. Jeżeli mamy trudności z dostrzeganiem Pana Jezusa w codzienności to przypomnijmy sobie okoliczności Jego narodzenia. Nie przyszedł na świat wśród blichtru i świateł jupiterów, ale w małej zapomnianej szopie na uboczu. Niech to będzie dla nas wskazówka. Nie szukajmy Go w wielkich centrach handlowych, w hałasie czy w tłumie. Idźmy raczej do tych, o których nikt nie pamięta. Do samotnych, chorych, zapomnianych, ubogich. On tam będzie. Rozejrzyjmy się wokół siebie. Wyobraźmy sobie, że przygotowujemy wspaniałe przyjęcie i robimy listę zaproszonych osób. Zazwyczaj na pierwszych miejscach są ci wszyscy, którzy są nam bliscy, których lubimy i którzy nas lubią. Jest też druga lista, tam znajdują się ci o których nie chcemy pamiętać, którzy nas denerwują, albo których my denerwujemy, tacy, którzy nie pasują do naszego świata, poglądów, sytuacji, tacy których się nawet wstydzimy. Jeśli nie wiemy gdzie znaleźć Chrystusa to On będzie właśnie w tych osobach. Po co więc Adwent? Właśnie po to, by w naszym życiu, kiedy staniemy przy Betlejemskim żłóbku i będziemy wpatrywać się w nowonarodzonego, była już tylko jedna lista osób. Wówczas nasze ścieżki będą wyprostowane, a my doskonale przygotowani do najważniejszego, do spotkania z największą Miłością – z Panem Bogiem.

Przewodnik grupy 5.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *