„Kto się uniża będzie wywyższony.” Jedna z trudniejszych lekcji jaką otrzymujemy. Ta Ewangelia burzy nasz spokój dotyczący codziennego postępowania. Każdy człowiek bowiem ma w sobie wewnętrzną potrzebę zaistnienia, bycia lepszym od innych. To zrozumiałe i w pełni akceptowalne, że chcemy zdobywać wiedzę, rozwijać się, a także w konsekwencji „chwalić” się tym co wiemy i potrafimy. Rzecz jednak w tym, w jaki sposób to się odbywa. Nie można budować swojego sukcesu na czyjejś krzywdzie. Porównywanie się do innych, wytykanie im błędów by podkreślić własne zasługi nie jest najlepszym pomysłem. Zwróćmy uwagę na słowo, którego Jezus używa. Mówi o uniżeniu, a my czasem błędnie kojarzymy to z poniżaniem. Tymczasem jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Uniżać się to mimo swojego stanowiska, osiągnięć, pozycji – być gotowym służyć innym, otwierać swoje serce, dzielić się tym co posiadamy, jednocześnie nie poniżając nikogo innego.
Można się tego nauczyć dzięki kształtowaniu i rozwijaniu w sobie pokory. Zdarza się, że nie potrafimy przyjąć czyjejś racji, zaakceptować innego zdania, wykonać polecenia, bo zdaje nam się, że wiemy i potrafimy lepiej, a do pewnych czynności nie jesteśmy stworzeni. Tymczasem przed Bogiem to nie ma żadnego znaczenia. Wszyscy bez względu na to kim jesteśmy klękami przed Jego Majestatem, próbujemy zgłębiać tajemnicę życia wiarą i podążamy trudną drogą do Zbawienia. Bez względu na to jakie maski zakładamy przed ludźmi, jakie role przyjmujemy, albo jak kreujemy własny wizerunek, nic nam to nie da przed Bogiem.
Musimy bowiem prędzej czy później stanąć w prawdzie i zdać relację z własnego życia. Scena ewangeliczna pokazuje zwykłą sytuację – modlitwę, spotkanie z Bogiem. Zapatrzony w siebie Faryzeusz, przechwalający się przed ludźmi dobrymi uczynkami, wybiera na modlitwę miejsce „na świeczniku”. Tymczasem grzesznik świadom swej słabości, nie śmie nawet podnieść oczu. Spytamy dlaczego Pan Bóg nie docenia dobrych czynów faryzeusza? Czy to nie jest ważne? Jest! Jednak nadrzędna jest intencja. Czy czyni się dobro po to, by go dokonać i komuś pomóc, czy jedynie po to by móc się potem takim czynem pochwalić? Różnica jest ogromna. Właśnie uniżenie i pokora polegają na tym, że nie wszyscy muszą wiedzieć co i kiedy uczyniliśmy. To trudne, czasami bolesne, ale możemy mieć pewność, że Panu Bogu nasze prawdziwie dobre czyny nie umkną i odbierzemy za nie nagrodę w stosownym czasie.
Pan Bóg przychyla się do modlitwy pełnej zaufania, autentycznej i pokornej. Nie oznacza to, że możemy sobie spokojnie grzeszyć i w odpowiednim momencie uniżyć się przed Nim. Chodzi o to, żebyśmy pamiętali, że sami nawet mając największe zdolności i talenty, posiadając wiele dóbr nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie życia wiecznego. Tylko w pokorze stając przed Panem Bogiem, ufając w Jego miłosierdzie, jesteśmy w stanie każdego dnia przemieniać swoje życie i być wdzięcznymi za wszystko co nas spotyka.