Dzisiejsza Ewangelia nie jest, jakby się mogło wydawać, usprawiedliwieniem życia tych, którym społecznie i materialnie nie wiedzie się najlepiej. Bo idąc tym torem moglibyśmy powiedzieć, że ludzie ubodzy, nieszczęśliwi, a nawet jak to popularnie nazywamy nieprzystosowani życiowo mają zapewnione miejsce w niebie, gdy tymczasem ktoś zamożny, żyjący w dobrobycie nie dostąpi zbawienia, bo już w doczesności było mu zbyt dobrze. To najbardziej myląca i krzywdząca interpretacja, bo oznaczałoby to, że pierwsza grupa nie musi nic robić, o nic się starać bo ma „zaklepane” miejsce po śmierci, a drudzy nawet jeśli będą się starać, to już niczego dla swojej przyszłości nie zmienią.
Przykład ewangeliczny to tylko pewien obraz, przy pomocy którego mamy po raz kolejny przypomnieć sobie, że nic nie powinno przysłaniać nam spraw Pana Boga. Żadne dobra materialne nie mogą być dla nas celem samym w sobie. Wydawać by się mogło, że wszyscy to wiemy. Tylko czy tak naprawdę w codziennym życiu pamiętamy o tym, by wszelkich dóbr używać właściwie, zgodnie z wolą Pana Boga i wyłącznie czyniąc dobro. Posiadać można bardzo wiele. Nikt nigdy nie potępiał posiadania majątku, ale raczej sposobu w jaki się z niego korzysta. Mając wiele dóbr trzeba o wiele bardziej nad sobą pracować, by nie ulec pokusie pychy i samowystarczalności przejawiającej się w zbytniej pewności siebie. Wówczas dążenie do świętości, praca nad zbawieniem swoim i innych odchodzi w zapomnienie. Czy są takie dobra, które są cenniejsze od życia z Bogiem i warte tego, by przekreślić obietnicę wiecznego życia w miłości Ojca?
Dla nas najważniejsze jest to, byśmy każdego dnia robiąc rachunek sumienia zastanowili się w co zainwestowaliśmy swój czas, zdolności, jak wykorzystaliśmy doczesne dobra. Im częściej rzetelnie będziemy rozliczali sami siebie tym łatwiej będziemy potrafili podejmować właściwe decyzje. Jezus nie stawia nam warunków, to nie jest tak, że życie po śmierci ma być dla nas nagrodą lub karą. Ono jest niczym innym jak konsekwencją naszego życia na ziemi. Jeżeli nie będziemy zwracali uwagi na to co istotne, a skupimy się jedynie na pomnażaniu dóbr, na przyjemnościach, na beztroskim trwonieniu czasu, to niestety tylko tym będziemy musieli się zadowolić, bo kiedy staniemy przed obliczem Boga nasze ręce i serce będą puste. Dlaczego? Bo przez koncentrację na sprawach przemijających i tymczasowych nie zdążyliśmy wypełnić serca miłością, a rąk dobrymi uczynkami spełnionymi wobec sióstr i braci.
Bez względu na swój stan posiadania oddajmy wszystko Panu Bogu. Prośmy Go każdego dnia o mądrość w dobrym wykorzystaniu tego co posiadamy, o umiar by postawić jasne granice, o rozsądek by zawsze wybierać jak najlepiej. Przede wszystkim jednak powierzmy Chrystusowi siebie. Bądźmy Jego nogami i rękami, byśmy dotarli do tych, którzy nas najbardziej potrzebują.