Dziś szczególna niedziela dla pielgrzymów grupy 5, bowiem tak bliski naszemu sercu różowy kolor uzewnętrzniony jest poprzez liturgiczne szaty. Jest on znamiennym symbolem radości z bliskości Pana Boga, stąd też dzisiejsza Ewangelia przypomina nam tak ważny obraz Miłosiernego Ojca. Znamy dobrze tę opowieść, zwykliśmy ją nazywać przypowieścią o Synu Marnotrawnym, ale przecież mówi ona właśnie o Ojcu Miłosiernym.
Musimy uświadomić sobie, że w tej historii ważna jest nie tylko postać tego syna, który z dala od domu utraciwszy majątek postanawia powrócić do rodzinnych stron, ale również postać drugiego syna zawsze pozostającego wiernie przy ojcu. Większość z nas utożsamia się z tym pierwszym przeżywamy bowiem większe bądź mniejsze załamania naszej wiary. Upadamy popełniając grzech i tracimy tę niepowtarzalną wieź z Panem Bogiem. Dostajemy jednak duży kredyt zaufania. Bóg kocha nas tak bardzo, że Jego Miłosierdzie nie ma żadnych granic. Jeśli tylko, na wzór marnotrawnego syna, przyznamy się przed samym sobą i przed Bogiem, że źle uczyniliśmy On otworzy dla nas Swoje ramiona.
Tak właśnie postąpił w przypowieści ojciec, gdy jego syn okazał skruchę i powrócił do domu. Czy wiedział jak zareaguje ojciec? Chyba nie. My patrząc po ludzku również obawialibyśmy się gniewu, wymówek, złości, a nawet zamkniętych drzwi. Tymczasem okazuje się, że wszelkie bogactwo, doczesne dobra, posiadany majątek jest niczym wobec prawdziwej, pełnej miłości relacji. Ojciec zachowuje się tak, jakby żaden ze złych postępków syna nigdy nie nastąpił. Przygarnia go z radością, zaprasza sąsiadów na ucztę, każe przyodziać syna w nowe ubranie. Dokładnie tak samo dzieje się, kiedy my stając w prawdzie przed sobą i przed Panem Bogiem przyznajemy się do własnych słabości i grzechów. Gdy postanawiamy podnieść się z upadku, okazujemy skruchę, klękamy przed Bogiem w konfesjonale, wyznając grzechy i szczerze za nie żałując, Bóg otwiera swoje ramiona i cieszy się z naszego powrotu. Daje nam nową szatę. Szata, którą otrzymaliśmy na chrzcie świętym symbolizowała czystość naszej duszy i właśnie tę odświeżoną i oczyszczoną duchową szatę Bóg na nowo zakłada nam, kiedy do niego powracamy.
Jest jeszcze drugi syn. On również jest symbolem wielu z nas. Okazuje się bowiem, że często będąc blisko Pana Boga nie potrafimy czerpać z Jego ogromu Miłosierdzia. Nie cieszymy się Jego Miłością, nie potrafimy zaufać Mu do końca i nie korzystamy z tego co nam ofiaruje. Ojciec mówi do syna wyraźnie: „wszystko co moje do ciebie należy”. Tak samo mówi do nas Pan Bóg zapraszając na do korzystania z życia dziecka Bożego. Możemy każdego dnia karmić się Jego ciałem, a nie korzystamy z tego przywileju. Nikt nie zakazuje nam czytania Pisma Świętego, a bardzo często nie wiemy nawet gdzie w naszym domu się znajduje. Modlitwę traktujmy jak przykry obowiązek, zamiast cieszyć się z możliwości rozmowy z najlepszym przyjacielem. Taka właśnie postawa drugiego syna powoduje smutek i rozgoryczenie.
Korzystając z tych kilku tygodniu, które pozostały do rezurekcyjnego poranka zróbmy wszystko, by powrócić do Pana Boga, by porzucić złe nawyki i przyzwyczajenia, by wyrzec się tego co zabiera nam radość i przeszkadza kochać Boga i drugiego człowieka. Kiedy już On otworzy Swoje ramiona i przytuli nas gestem miłosiernego Ojca zróbmy wszystko, by nigdy nie wyswobodzić się tego uścisku, ale pozostać tak blisko Pana jak tylko jest to możliwe.