Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!
Te słowa skierowane są dziś bezpośrednio do każdego z nas. Po pierwsze: nie ma przecież człowieka, który idzie prostą drogą do Zbawienia. Zawsze będziemy napotykać trudności, zakręty, przeszkody do pokonania. I tak ma być! Dostaliśmy wyraźną zapowiedź, że jeżeli chcemy iść za Chrystusem, stawać się każdego dnia podobnymi do Niego, to musimy nieustannie brać swój własny krzyż i nieść go przez życie. Po drugie: bardzo często uważamy, że nie jest z nami tak źle, przecież inni są znacznie gorsi. Siebie samego zawsze łatwo się usprawiedliwia. Dlatego też mamy czas adwentu, na wyprostowanie tego wszystkiego, co możemy naprawić, na zatrzymanie się i zastanowienie nie nad tymi, którzy nas otaczają, ale nad samym sobą.
Prostowanie drogi to nic innego jak przygotowanie swojej duszy i serca tak, byśmy byli gotowi przyjąć Nowonarodzonego Jezusa. W tych podjętych zobowiązaniach nie jesteśmy sami, Bóg wychodzi nam naprzeciw i daje Maryję, którą w sposób szczególny czcimy w czasie rorat i która jako najlepsza Matka pokazuje nam, w jaki sposób mamy oczekiwać przyjścia Zbawiciela.
Przygotowując się do świąt, wiedząc, że odwiedzi nas rodzina i bliscy z wielkim zapałem angażujemy się w sprzątanie domu, zakupy, szykowanie prezentów. W świątecznych dniach ubieramy się inaczej niż zwykle, przystrajamy dom, bo chcemy okazać szacunek gościom i rodzinie. Jest to dla nas oczywiste. Przenieśmy to więc na grunt naszej duszy. Przygotujmy się z analogicznym zapałem, zaangażujmy, otwórzmy serce. Znajdźmy więcej czasu na modlitwę, mimo zapracowania i zabiegania. Wszystko po to, by te kilka dni do których się przygotowujemy nie były tylko wolnym świątecznym czasem, ale dla nas ludzi wiary były prawdziwie czasem świętym.
Nie przechodźmy byle jak przez adwent. Nie poddawajmy się, jeśli od razu nie uda się uprzątnąć wszystkich śmieci na naszej drodze, zacznijmy od spraw małych, ale bądźmy wytrwali i konsekwentni. Bierzmy przykład z Jana Chrzciciela. On swoją postawą pokazuje nam, co mamy robić. Sam udał się w drogę w okolicach Jordanu i głosił wszystkim o tym, co ma się wydarzyć. Również w czasie przygotowań pokazujmy własną postawą na co tak naprawdę czekamy, co jest istotą świąt. Znamienne dla nas jest również to, że głos Pana Boga Jan w swoim sercu usłyszał na pustyni. Niech to będzie wskazówka dla nas, że czasem trzeba oddalić się od zgiełku, wyłączyć niepotrzebne źródła hałasu. Bo właśnie tam, gdzie nie ma tego wszystkiego co zbędne, przemawia Bóg, „nie w gwarze lecz w ciszy i ten tylko kto milczy Jego głos usłyszy.”