Dzisiejsza liturgia przypomina, że jako ludzie wiary winniśmy nieustannie być gotowi na zakończenie ziemskiego etapu życia. Czym jednak owa gotowość jest? Słowniki podają, że to określenie oznacza bycie w pogotowiu lub należyte przygotowanie do czegoś i właśnie tak powinniśmy to odczytywać. Doskonale wiemy, że kiedyś będziemy musieli pożegnać się z doczesnością. Nie jest to żadną tajemnicą, nawet zdarza się, że mówimy potocznie iż jedyną sprawiedliwością na świecie jest fakt, że każdy kiedyś umrze. Jednak czas, miejsce, okoliczności i sposób zna jedynie Pan Bóg.
Ewangelia nie ma nas przerażać, ani powodować byśmy drżeli na myśl o tym dniu ale ma motywować, byśmy byli przygotowani w najbardziej właściwy sposób. Skoro jednak nie wiemy kiedy to nastąpi, to choćbyśmy mieli żyć jeszcze sto lat nie wolno nam tracić ani jednego dnia. Ciągle na nowo musimy otwierać własne serce na Boga oraz wypełniać je dobrem i miłością.
Przede wszystkim jednak musimy odejść od stereotypowego myślenia o tzw. końcu świata, który najczęściej jawi nam się jako sąd, w czasie którego dostaniemy albo i nie bilet wstępu do nieba. Wydaje nam się bardzo często, że matematyczną kalkulacją plusów i minusów sami możemy sterować również tym, co dziać będzie się po ziemskim życiu. Owszem każdy nasz dzień, nasze decyzje, podejmowane działania, wyrzekanie się okazji do grzechu ma wpływ na nasze zbawienie, ale nie my o tym decydujemy. Nie zawsze rozumiejąc eschatologiczny wymiar końca czasów, skupiamy się na pojawiających się od czasu do czasu sensacyjnych informacjach, że jakiegoś konkretnego dnia koniec świata nastąpi. Nic dziwnego, bowiem człowiek zawsze fascynował się sprawami, których nie mógł objąć rozumem.
Pan Jezus też mówi swoim uczniom o konkretnych zjawiskach, jakie będą mogły sygnalizować zbliżający się koniec. Głód, choroby, wojny, katastrofy, jednak oczywiście nie pojawia się żadna konkretna data. Przestroga o byciu w gotowości jest więc aktualna w każdym czasie, bo „o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.”
Czuwajmy więc, nie przegapiajmy okazji, bądźmy przygotowani na miarę własnych możliwości. Zwróćmy uwagę na porównanie jakie przytacza Ewangelia. Nie przypadkiem jest to drzewo figowe. Figowiec jest drzewem średniej wielkości, ma dość grube gałązki, jednak narażone za duże podmuchy wiatrów albo jakąś zewnętrzną ingerencję mogą się połamać. Ciekawe jest to, że czas między kwitnieniem, a owocowaniem drzewa figowego jest stosunkowo krótki bo trwa około miesiąca. Tym samym mamy pamiętać, że nasze przebywanie na ziemi, w porównaniu z wiecznością jest jedynie jakimś małym ułamkiem danego nam czasu. Dlatego też nie możemy tego czasu marnować i odkładać relacji z Panem Bogiem na bliżej nieokreślone „później” bo ono może już nigdy nie nastąpić.
W tej gotowości ważne jest również to, by świadomość końca życia nas nie zasmucała, wprost przeciwnie, ma rozbudzać w nas radość i nadzieję, że po ziemskim życiu być może trudnym i bogatym w doświadczenia, będziemy cieszyć się chwałą nieba ze wszystkimi świętymi.