„Idź, sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim…”
Młodzieniec odszedł smutny. Zdawało mu się, że jego życie jest już doskonałe, bo przestrzega wszystkich przykazań. Nie dziwi nas jego reakcja. Rozumiemy trudność, z jaką przyszłoby mu podjąć decyzję o pozbyciu się tego co posiadał. Dlaczego tak dobrze go rozumiemy? Być może dlatego, że dla nas ta ewangeliczna rada jest jeszcze trudniejsza. Moglibyśmy kolokwialnie powiedzieć, że wprost w głowie się nie mieści polecenie Jezusa. No bo jak to. Mam swój dom czy mieszkanie, niejednokrotnie muszę ciężko pracować by spłacać kredyt. Mam samochód, który bardzo lubię, mnóstwo sprzętów i gadżetów. I tak po prostu mam to oddać innym? Przecież jeżeli rozdam wszystko to co posiadam, to sam będę biedny, nie będę miał gdzie mieszkać, popadnę w kłopoty finansowe, ludzie odwrócą się ode mnie. Takie jest właśnie myślenie człowieka.
Czy naprawdę Pan Bóg karze nam żyć w skrajnej biedzie i nic nie mieć? Oczywiście, że nie. Jednak ta Ewangelia powinna nam nade wszystko przypominać, że istnieje coś takiego jak hierarcha wartości i każdy powinien ją sobie regularnie odkurzać i samemu przed sobą odpowiadać na pytania co zajmuje pierwsze miejsca w owej hierarchii. Młodzieniec prawdopodobnie uświadomił sobie, że jego przywiązanie jest tak ogromne, że nawet dla Pana Jezusa nie jest w stanie zrezygnować z dóbr, które posiada.
Zwróćmy jednak uwagę na to co Pan Jezus mówi do swoich uczniów. Przypomina im, że u Boga wszystko jest możliwe. Sami nigdy nie rozwiążemy żadnego problemu. Z Panem Bogiem, będziemy potrafili jasno oceniać i mądrze wartościować. On doskonale wie, że mając największe bogactwa tego świata nie będziemy szczęśliwi. Bo prawdziwe szczęście czeka na nas w przebywaniu z Nim, ale także z drugim człowiekiem w Jego imię. Czasami odrzucamy propozycje Pana Boga dokładnie tak jak młodzieniec, bo obawiamy się, że będzie nas za dużo kosztowała. Nie chodzi o cenę, ale o czas, zdolności, umiejętności, przyjemności, które trzeba było by poświęcić. Bo bywa, że Pan Bóg chciałby byśmy czasem zrobili nieco więcej, niż wypełnienie przykazań i poprawne realizowanie chrześcijańskich zasad.
Kiedyś jedna osoba powiedziała mi, że pieniądze nie mają dla niej żadnego znaczenia, dopiero to, co dzięki tym pieniądzom może zrobić dla tych, którzy w jej życiu są ważni. Jednocześnie największym zaskoczeniem dorosłego życia było to, że trzeba się było zacząć o te pieniądze troszczyć. Bo wszystko w życiu kosztuje. Tak więc każdy z nas musi myśleć o pieniądzach, które zaspokoją podstawowe potrzeby, bo prawdą jest również, żeby działać dla innych trzeba czuć się bezpiecznie we własnym życiu. Zwróćmy uwagę, że trzeba jednak dbać o to, by nie zapomnieć i nie zatracić się w dążeniu do powiększania własnego majątku, by nie ograniczać życia do ciągłego gromadzenia, zdobywania. Chodzi o to by bardziej być niż mieć, po to, by gdy Pan Bóg poprosi nas o pozostawienie pewnych spraw czy rzeczy, nie będziemy mieli oporów i również bez tego, razem z Nim będziemy szczęśliwi.