XXIX Niedziela Zwykła

Jezus Chrystus wypełniając wolę Ojca, umarł na krzyżu za Zbawienie Twoje i moje. Mógł odmówić, powiedzielibyśmy dzisiaj „wykręcić się” z takiego planu, lub zrobić „po swojemu”. Oburzają lub dziwią nas takie przypuszczenia? Nie powinny skoro sami tak właśnie postępujemy.

 Bardzo często pochylając się nad Słowem Bożym oceniamy faryzeuszów, uczniów, apostołów i innych mieszkańców ówczesnej Jerozolimy. Niejeden z nas być może zarzuca im nawet hipokryzję. Tymczasem ich życie w ogóle nie różniło się od naszego, mało tego my powtarzamy te same błędy. Również mimo tego, że Pan Bóg przygotował dla każdego z nas indywidualny, najlepszy plan na życie my doskonale znamy tylko teorię. Pouczamy innych, oceniamy a kiedy przychodzi do naszego życia, to kombinujemy po swojemu.

Zdaje się nawet, że w nadmiarze wykorzystujemy wolność jaką otrzymaliśmy i wybieramy sobie z tego planu tylko tę jego część, która akurat wpisuje się w okoliczności naszego życia. Biegniemy wciąż do przodu, chcąc zdobywać wszystko co tylko można osiągnąć i wykorzystać jak najwięcej okazji jakie daje współczesny świat. Dopiero kiedy wydarza się coś nieoczekiwanego nieco zwalniamy. Trudne momenty: choroba, utrata pracy, śmierć kogoś bliskiego, niepowodzenie itp. powodują, że przewartościowujemy życie. Paradoks polega na tym, że im bardziej dążymy do sławy, im mocniej chcemy błyszczeć, tym ciężej przychodzi nam pokonywanie życiowych przeszkód.

Tymczasem słyszymy dzisiaj, że wystarczy bardziej słuchać Pana Boga i podążać w kierunku jaki wskazuje. A On wyznacza nam wszystkim drogę służby Bogu i drugiemu człowiekowi. Nie zapominajmy, że jesteśmy narzędziem w Jego rękach, przez które zrodzić się może wiele dobra. Nagrody i dyplomy prędzej czy później wylądują na dnie szuflady, sława przeminie, a to co z miłością uczynimy dla innego człowieka pozostanie w jego sercu, ale także zapisane zostanie u Pana Boga. Jeśli chcemy by o nas mówiono, by nas podziwiano, dążmy do tego, by ta chwała dotyczyła tego jacy jesteśmy, a nie kim jesteśmy. Pozycja w świecie, tytuły, stanowiska, popularność same w sobie niczego pozytywnego nie wnoszą w nasze życie. Jeśli są efektem dobrych uczynków, otwartego serca, służby potrzebującym to wówczas dodają sił i motywacji do dalszego działania.

Zróbmy wszystko byśmy pod koniec życia, patrząc za siebie nie musieli wstydzić się swoich wspomnień, ale mogli uśmiechać się mając pewność, że zawsze dokonywaliśmy słusznych wyborów nikogo przy tym nie krzywdząc. Służba nie jest prosta, bo wymaga dość często zapomnienia o sobie samym, czasami poświęcenia i oddania kosztem własnych przyjemności. Jednak Jezus mówi dzisiaj, że „wielki jest ten, kto służy”. I nie odnosi się to tylko do osób na stanowiskach, tych od których coś zależy, ale do każdego do Ciebie i do mnie, bo za nas Jezus oddał życie, dzięki czemu żyjemy wierząc, że i my spotkamy Go kiedyś twarzą w twarz. Nie żałujmy więc czasu dla tych, którzy go potrzebują. To najpiękniejszy prezent jaki możemy innym ofiarować, a każdy dar dany z serca wróci także i do nas.

Przewodnik grupy 5.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *