Dziś w liturgii wiele słyszymy o mądrości. Na co dzień w życiu, używamy mnóstwa określeń, oceniających mądrość innego człowieka. Najczęściej są to słowa negatywne i odnoszą się do szeroko rozumianej umiejętności pojmowania określonych treści. Tymczasem może warto się zastanowić, czym owa mądrość rzeczywiście jest.
Nie chodzi przecież jedynie o ilość przeczytanych książek, o kolejne szczeble edukacji, o tytuły naukowe czy zawodowe awanse. Raczej idzie o umiejętność korzystania ze zdobytej wiedzy, życiowego doświadczenia czy wskazówek. Chęć otwierania swego serca i umysłu oraz wybierania tego co dobre świadczy o mądrym, rozważnym podchodzeniu do każdej sprawy.
Zdolność dokonywania wyboru została w nas zakorzeniona. Fakt, że nie lubimy tego robić i często najchętniej wolelibyśmy, żeby kto inny podejmował za nas kluczowe decyzje, to już raczej efekt braku odpowiedzialności albo zrzucania jej na innych. Widzimy więc, że prawdziwa mądrość polega na wzięciu we własne ręce swojego życia, na odpowiedzialnym odkryciu czego Pan Bóg pragnie dla mnie i na konsekwentnym realizowaniu Jego planu.
Kolejny raz dzisiaj Pan Bóg mówi, że dla nas stał się pokarmem, by nigdy nie zabrakło nam pokrzepienia. Skoro tak mocno jesteśmy zachęcani do karmienia się Eucharystią nie lekceważmy tego. Z niej bowiem czerpać możemy siłę do mądrego rozumienia otaczającego świata, do podejmowania najwłaściwszych decyzji, do trwania w objętych postanowieniach w końcu do realizowania powierzonych zadań i danych obietnic.