Cóż to jest zaufanie? Na pewno powstała nie jedna definicja tego zagadnienia. Każdego dnia, nawet czasem nie zastanawiając się nad tym ufamy. Wsiadając do publicznej komunikacji mamy nadzieję, że motorniczy, kierowca, czy pilot będzie z uwagą wykonywał swoje obowiązki i bezpiecznie dotrzemy do celu. Idąc do lekarza jesteśmy przekonani, że stawia słuszną diagnozę i aplikuje zasadne leki. Zdając egzamin oczekujemy prawdziwej, rzetelnej i obiektywnej oceny. Zatrudniając pracowników wierzymy, że będą działać dla dobra firmy. W końcu wchodząc w jakiekolwiek relacje z ludźmi głęboko pragniemy, by nigdy nas nie oszukali, nie zawiedli ale byli zawsze wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebujemy. Takich sytuacji można by przytaczać całe mnóstwo. Zdarza się jednak od czasu do czasu, że kredyt zaufania jaki daliśmy nie został spłacony. Wówczas analizujemy sytuacje, zastanawiamy się i wyciągamy wnioski co zrobić, by nic takiego nie zdarzyło się w przyszłości.
Zaufanie bardzo ściśle związane jest z zawierzeniem i absolutnym oddaniem. Łatwo obserwujemy to u małych dzieci. Choćby w czasie zabawy. Tak bardzo ufają swoim rodzicom, że nie boją się skoczyć nawet z dość dużej wysokości gdy widzą, że czekają na nie otwarte ramiona mamy czy taty. To dość ważne porównanie, bowiem takiego właśnie zaufania i wiary oczekuje Pan Bóg od każdego z nas. Bez jakichkolwiek kalkulacji, oczekiwań i stawiania warunków.
Jakże niezmiernie bliski jest człowiekowi obraz z dzisiejszej Ewangelii. Deklarujemy głęboką wiarę, a przy najmniejszym potknięciu, zawahaniu i niepowodzeniu, kierowani lękiem „kombinujemy” po swojemu. Bywa, że pojawia się żal do Boga, że właśnie na naszej drodze pojawiają się problemy. Tymczasem zapominamy o bardzo ważnej kwestii, że Chrystus nie obiecywał nam, że w doczesnych życiu będzie łatwo. Wprost przeciwnie, wielokrotnie poucza nas, że każde cierpienie na ziemi, każda trudność jaką pokonamy, upadek z jakiego się podniesiemy przybliża nas do możliwości przebywania kiedyś w Królestwie Niebieskim. Zatem nie lęk o doczesność, o dobra materialne, o zaszczyty, tytuły czy uznanie, ale obawa o Zbawienie powinna kierować naszymi wyborami.
Jezus uciszył burzę na jeziorze, może także uspokoić niejedną zawieruchę naszego życia. Pod warunkiem, że to życie oddamy Jemu. Zaufanie nie dopuszcza istnienia żadnych wątpliwości, bo gdy tylko takowe się pojawią, już nie może być o nim mowy. Jeśli budujemy coś na Bogu, możemy mieć pewność, że będą to sprawy wartościowe i trwałe.
Spójrzmy na Hioba on doświadczył wiele cierpienia i nieszczęścia choć patrząc tak zupełnie po ludzku stracił wszystko. Rodzina i przyjaciele patrzyli z niechęcią na postawę, którą przyjął. On bowiem nigdy nie stracił zaufania do Boga. Mimo wszystkiego, co miało miejsce w jego życiu uwierzył, że Pan przeprowadzi go przez każdą sytuację. Utrzymanie raz obranej drogi w życiu nie jest proste, ale konsekwencja pozwala bez większych uszczerbków otrzeć do celu. Nie musimy wyważać otwartych drzwi, bo Chrystus poprzedził nas w ziemskiej wędrówce przygotowując i wskazując kierunek. Umarł za nas, a zatem obierając Jego miłość za najdoskonalszą nie możemy żyć już tylko dla siebie, ale dostrzegać tych wszystkich, którzy w różnych okolicznościach znajdują się obok nas.
Zróbmy wszystko, by słowa o braku wiary i słabości, jakie skierował Jezus do uczniów, nie stały się również podsumowaniem naszego życia. Dbajmy o mocne fundamenty każdych relacji, o umiejętność wyciągania wniosków z doświadczeń i odkrywania co przez te sytuacje Bóg chciał nam pokazać i czego nas nauczyć. Porzućmy nieuzasadnione lęki i obawy pamiętając, że najlepszym i największym umocnieniem jest codzienne przebywanie w relacji z Jezusem Chrystusem.