IV niedziela zwykła
„Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem, radośnie śpiewajmy Mu pieśni.”
Ewangelia ciągle zaprasza nas do odnajdywania odpowiedzi na pytanie: „Kim jest Jezus Chrystus”? No właśnie kim On dla Ciebie jest? Żeby kogoś poznać, trzeba się na niego otworzyć. Zaprosić do siebie. Wyjść mu naprzeciw, a nawet iść z nim przez pewne etapy życia. Potrzeba chęci, zainteresowania a nade wszystko rozmowy, by móc zrozumieć drugiego człowieka. Dokładnie tak samo trzeba postępować, by odkryć Boga.
Najprostszą i najlepszą drogą jest rozmowa, czyli modlitwa. Jeśli mówimy o modlitwie to zawsze dotykamy duchowej sfery ludzkiej natury. Człowiek wierzący nie może żyć bez obecności Boga w swoim życiu. Wówczas zawsze będzie mu czegoś brakowało i ciągle będzie poszukiwał.
Często ludzie mówią o Bogu, o kościele, o wierze, wygłaszają różne teorie, sprzeczają się komentują, a zapominają o tym co najważniejsze. Mówienie o Bogu to nie to samo co rozmowa z Nim. Niestety tutaj często pojawiają się wymówki: zmęczenie, brak czasu, zapomnienie. Jeśli nie zapominasz o pogaduszkach z kolegą lub koleżanką, to tym bardziej musisz znaleźć czas na to by stanąć przed Swoim Bogiem i chcieć usłyszeć co ma do powiedzenia. „Chciałbym żebyście byli wolni od utrapień” słyszymy dziś w drugim czytaniu. Może to być możliwe, dzięki nieustannej rozmowie i oddawaniu własnego życia Panu, dzięki otwieraniu serca i współpracowaniu z Łaską Bożą.
Codzienne zatrzymywanie się i stawanie przed Bożym obliczem, uwielbianie Go, daje radość. Napełnia pokojem i umacnia wiarę. Jest swego rodzaju paliwem dla duszy człowieka, która potrzebuje nieustannego dopingu by wzrastać w wewnętrznym rozkwicie.
Jeśli dotąd unikałeś modlitwy to nie stanie się tak, że z dnia na dzień będzie Tobie ona świetnie wychodzić i nie sprawi żadnej trudności. Jednak jeśli również ten problem powierzysz Bogu On będzie Cię umacniał byś wytrwał. Niektórzy uważają, że Kościół stawia zbyt wysokie wymagania oczekując od nas porannej i wieczornej modlitwy. Od kiedy rozmowa z bliską osobą staje się przykrym obowiązkiem? Jeśli tak jest, to chyba trzeba popracować nad odbudowaniem relacji. Zatem możliwość spotykania się z Chrystusem winna być takim momentem dnia, którego nie możemy się doczekać, za którym tęsknimy i na który znajdujemy czas bez względu na rozliczne obowiązki.