Dzisiejsza liturgia w przepiękny sposób obrazuje nasze Zbawienie. Bóg specjalnie dla nas przygotuje najwytworniejszą ucztę. Żebyśmy mogli bardziej przyswoić sobie doniosłość przyszłych wydarzeń otrzymaliśmy możliwość korzystania z uczty Eucharystycznej każdego dnia.
Niejednokrotnie przyzwyczailiśmy się do obrazu sądu ostatecznego, jaki będzie czekał na nas po zakończeniu ziemskiego życia. Tymczasem Pan Bóg zaprasza nas nie dlatego, żeby nas rozliczyć, przesłuchać czy odpytać, ale by razem z nami świętować najpiękniejsze spotkanie. Takie jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyliśmy. Mało tego, termin i miejsce jest nam doskonale znane. To szansa jedyna i niepowtarzalna, której nie można zmarnować.
Każdy z nas już otrzymał zaproszenie. W uroczysty sposób zostało wręczone w czasie chrztu. Do tego każde uczestnictwo we Mszy Świętej jest przypomnieniem i przedsmakiem ucztowania z Bogiem.
Przyjęcie, czy uczta wiąże się z jakimś świętem. Jeśli byliśmy kiedykolwiek gospodarzem zapraszającym gości, wiemy jak wiele potrzeba przygotowań, ile starania, by wszystko było w jak najlepszym porządku. Wiele planów, być może porządków, przygotowań, wszystko po to, by każdy zaproszony czuł się wyjątkowym i docenionym gościem. Co by było, gdyby nikt z zaproszonych nie dotarł? Co gorsza nie z powodu jakiegoś wypadku, czy nagłej choroby, ale ot tak, po prostu bo miał coś innego do załatwienia. Jakie wówczas budzą się emocje? Poczucie zlekceważenia, odtrącenia. Wszystkie przygotowania i starania okazują się być bez znaczenia dla tych, którzy obiecali przyjść. Czujemy się gorsi, nikomu niepotrzebni, pominięci, oszukani, zlekceważeni, tracimy zaufanie.
Czy nam kiedykolwiek zdarzyło się odrzucić wcześniej przyjęte zaproszenie, zlekceważyć czekającego człowieka, bo coś okazało się bardziej ważnego, lub ktoś inny wysunął atrakcyjniejszą propozycję? Jeśli tak, to jesteśmy podobni do tych wszystkich, którzy odrzucili zaproszenie Króla. W podobnych sytuacjach ludzie starają się naprawić błąd wynajdując rozmaite usprawiedliwienia. Najczęściej wymawiamy się brakiem czasu, zasłaniamy tym nawet własne wygodnictwo czy zwyczajną niechęć.
Jeśli tak postępują ludzie wobec siebie nawzajem to bardzo często postępują tak również z Panem Bogiem. Identycznie rzecz ma się z niedzielną Eucharystią Zamiast przyjąć zaproszenie jako najpiękniejszą propozycję w tygodniu, cieszyć się obcowaniem z Chrystusem, smakować namiastkę przyszłego oglądania oblicza Bożego, niektórzy wynajdują powody pozornie ważniejsze.
Ładna pogoda, którą należy wykorzystać na grzyby; wielkie zakupy, bo w tygodniu nie było czasu; niespodziewani goście, którym przecież nie wypada odmówić; ciekawy program w telewizji i wiele innych. Brak chęci w zagospodarowaniu czasu powoduje, że nie potrafimy znaleźć go na sprawy ważne.
Jeden z poetów mówiąc o poszukiwaniu wolnych chwil na modlitwę napisał, że: „czas to nie jest kwestia godzin ale kwestia miłości. Jeśli kochasz to zawsze znajdziesz czas, jeśli nie to nudzić cię będzie każde spotkanie”. I dziś w takim kontekście musimy myśleć o przygotowaniu się do uczty niebieskiej. Jeśli załatwienie wszystkich innych spraw jest ważniejsze od spotkania z Bogiem dziś, to powinniśmy się obawiać, czy kiedyś Bóg znajdzie czas dla nas. Bo uświadommy sobie, że czasu nie ma się zazwyczaj na to co mało ważne i nieistotne, zatem nie możemy dopuścić w swoim chrześcijańskim życiu, by nie mieć nawet chwili dla Boga.
Jeśli zostaliśmy ochrzczeni i nie wyrzekliśmy się swojej wiary to znaczy, że przyjęliśmy zaproszenie i powiedzieliśmy Bogu tak. Teraz musimy jedynie trwać konsekwentnie w tym wyborze. Być może zastanawia nas ostatni fragment Ewangelii, może nawet rodzi bunt wobec wyrzucenia człowieka źle ubranego. Czy znaczyłoby to, że powinniśmy przywiązywać tak wiele uwagi do tego co zewnętrzne? Niekoniecznie. Nie można bowiem odczytywać tego fragmentu dosłownie. Chodzi właśnie o zachowanie jakiegoś ciągu zdarzeń i konsekwencji. Jeśli już raz przyjęło się zaproszenie Chrystusa, nie można traktować go wybiórczo. Innymi słowy, kto powiedział „A” musi powiedzieć „B”. Przyjmujemy Boga albo w całości, albo wcale. Nie można nic zrobić połowicznie. Gdy ktoś nas zaprosi na ucztę, to jak chcemy docenić zdolności kulinarne gospodarza, jeśli nie spróbujemy żadnej z potraw? Zatem ubranie gościa z Ewangelii jest symbolem kompletności i spójności postępowania w przygotowaniu na tę późniejszą eschatologiczną ucztę, poprzez pełne uczestniczenie w Uczcie Eucharystycznej.
Nie marnujmy więc Łaski i zróbmy wszystko by zasłużyć, zapracować sobie tu na ziemi na miejsce przy stole wybrane i przeznaczone dla każdego z nas. Dziś mamy szansę na rozważenie, każdy w swoim sercu własnego stosunku do Uczty Eucharystycznej, tej jaką przeżywamy każdej niedzieli i być może w powszednie dni. Każda jest szansą, musimy robić wszystko by żadnej nie zmarnować.