Do dnia zesłania Ducha Świętego, zwanym dniem pięćdziesiątnicy, kościół poprzez Słowo Boże przygotowuje nas już od Niedzieli Zmartwychwstania. Pan obiecawszy uczniom, że nie pozostawi ich samymi, zostawia Ducha Pocieszyciela. Co dla nas, dziś żyjących, w zupełnie innej rzeczywistości owe Dary Ducha oznaczają? Czy w ogóle ma to jakiekolwiek znaczenie, czy tylko przechodzimy obok tego „zjawiska” obojętnie świętując ten dzień jak zwykłą niedzielę?
Ważne wydarzenia, w jakich uczestniczyli Apostołowie zawsze związane były z obecnością wielu osób w jednym miejscu. Możemy więc śmiało powiedzieć, że Pan Bóg powołuje nas do życia we wspólnotach i każdemu daje konkretne zadanie do wypełnienia na rzecz tych, którzy z nim ową grupę tworzą. Czy to jest Parafia, rodzina, szkoła, miejsce pracy, wszędzie tworzymy wspólnotę. My wszyscy zjednoczeni wspólnie przeżywaną pielgrzymkową trasą tworzymy bardzo trudną, ale szczególnie piękną wspólnotę osób, które zmierzają każdy z osobna, ale jednak razem do stóp Matki Jasnogórskiej. Pielgrzymka to swojego rodzaju sprawdzian z tego, jak wykorzystujemy dary w naszym życiu. Czy otwarci jesteśmy na Ducha Świętego, czy przyjmujemy łaskę, czy chcemy współpracować z mocą Bożą, czy tylko biernie poddajemy się wszystkiemu.
Również jak ówcześnie Apostołowie, każdy z nas przemawia we własnym języku. Ma swoją osobowość, charakter, przyzwyczajenia, przekonania, swoje cierpienie, intencje, swoją wizję pielgrzymkowego szlaku. Mimo to nikt nie idzie osobno, najważniejsze jest jak tym wszystkim co mamy w sobie, zechcemy podzielić się z tymi, którzy już za miesiąc wędrować będą z nami. Zadbajmy by tak właśnie było, byśmy szli razem, a nie jedynie obok siebie.
Otwartość na Dary Ducha Świętego to przede wszystkim odpowiedzialność. Za samego siebie, za własne zbawienie, ale także za tych, którzy pojawili się w naszym życiu. Czas nigdy nie stoi w miejscu, z biegiem lat wiele się zmienia, dojrzewamy, podejmujemy decyzje, ponosimy konsekwencje. Każdemu zdarzają się upadki, błędy, potknięcia. Pan Bóg dając Apostołom moc przebaczania grzechów i odpuszczania ich w imię Ducha świętego daje nam możliwość powrotu i trwania w Jego Miłości. Mimo tych zmian, nie można porzucać tego co już w naszym życiu się wydarzyło bo wszystko i każdy napotkany człowiek ubogaca nas i tworzy niepowtarzalną historię, a to z nią staniemy kiedyś przed Bożym obliczem.
Jak mówi dziś list do Koryntian każdy z nas ma inne powołanie, otrzymał swoje zadanie do wykonania i nikt inny nigdy nie będzie mógł go zrealizować. Jeżeli nie odkryjemy jakie cele Pan Bóg postawił w naszym życiu, jakich ludzi obok, w jakich sytuacjach zaplanował nasz wzrost do Zbawienia, to nikt tego nie odkryje i wówczas pewne sprawy nigdy się nie wydarzą. Nie możemy zatem odrzucać podpowiedzi Ducha, bo bez naszego udziału, bez wyraźnej współpracy zabraknie ważnego ułamka w dziele Zbawienia świata.
Siedem Darów Ducha to wystarczająca paleta by każdy mógł odnaleźć w sobie charyzmat, w którym może posługiwać innym. Nie każmy Bogu czekać na nas i na nasze decyzje, jeżeli będziemy współpracować, otworzymy się na łaskę to również nas Pan nie pozostawi sierotami.
Dziś pamiętajmy, że Pan bóg daje nam głęboki pokój. Staje przed swoimi uczniami i mówi pokój Wam. I posyła ich by głosili słowo, odpuszczali grzechy, byli obecni zawsze kiedy ktoś ich potrzebuje. W dzisiejszym świecie tymi posłannikami są kapłani. Każdy z nas spotkał przynajmniej kilku kapłanów w swoim życiu. Tego, który nas chrzcił, podawał pierwszy raz Chrystusa, biskupa udzielającego sakramentu bierzmowania, czy święceń, kapłana błogosławiącego małżeństwo. Gdyby nie znaleźli się na naszej drodze, być może my nigdy nie bylibyśmy w tym miejscu swojego życia, w którym każdy się znajduje. Lecz bez względu na zajmowane miejsce w kościele wszyscy jesteśmy wezwani by nie zatrzymywać Łaski dla siebie, ale nieść ją dalej wszystkim, którzy najbardziej tego potrzebują.
Dziś przyjmijmy słowa Chrystusa: „Kto spragniony jest niech przyjdzie do mnie i pije…”. Nie jest łatwo zatrzymać się w codzienności i czerpać, a potem dzielić się natchnieniem Ducha Świętego, ale przecież od samego początku wyznawcy Chrystusa musieli zmagać się z przeciwnościami. Ważne byśmy pamiętali gdzie bije nasze źródło, co jest najważniejsze. Święty Jan Paweł II w swoim tryptyku pisał: „żeby źródło odnaleźć trzeba iść ciągle w górę, iść ciągle w górę strumienia”. Kto choć raz wędrował wśród górskich krajobrazów wie, że źródło jest zawsze wyżej od strumienia czy rzeki, ale warto do niego docierać bo tam zawsze jest najczystsza i najlepsza woda, krystaliczna, nie skażona jeszcze przez to wszystko co z biegiem rzeki napotyka na swej drodze. Czerpmy więc u źródła, z łaski jaka wraz z Darami Ducha wylewa się na nas. Jednak nic nie dokona się bez otwarcia serca i umysłu. Bóg obiecuje nam wielkie rzeczy, czy je przyjmiemy?