Czas biegnie bardzo szybko dziś już III niedziela wielkiego postu, niemalże półmetek trwania przy Chrystusie w rozważaniu Jego męki. To dobry czas na rozliczenie się z samym sobą czy zdołaliśmy uczynić już choćby jeden krok, który przybliżył nas do nawrócenia i wytrwania w świętości.
Liturgia dzisiejszego dnia przynosi nam nadzieję, bo „nadzieja zwieść nie może”. Wielokrotnie w codzienności spotykają nas sytuacje, w których tracimy siłę i poddajemy się w walce. Tymczasem słyszymy dziś, że powinniśmy czerpać siłę z wody życia jaką jest Słowo Boże.
Postać samarytanki zaś przypomina nam o życiu w prawdzie. Prawdę można porównać do niczym nie zanieczyszczonego środowiska. W takim miejscu na pewno przebywa Bóg, bo każde prawdziwe serce jest Jego najlepszym mieszkaniem. W zjednoczeniu z Bogiem również człowiek czuje się bezpieczny, nie pragnie niczego więcej i nadzieja pozostaje w nim niezachwiana „ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych”.
Jednak na co dzień niewielu z nas ma odwagę spojrzeć na siebie w prawdzie. Najczęściej interesujemy się wszystkim dookoła, dochodzimy sensu istnienia Boga, szukamy nowości w świecie, interesują nas szczegóły z życia innych, byle nie musieć uświadamiać sobie prawdy o sobie samym.
Ktoś, kto żyje w prawdzie, kto kocha i jest zawsze gotowy być dla innych, potrafi nawet mimo ogromnego zmęczenia być przy tych, którzy potrzebują pomocy, zawsze znajdzie choćby życzliwe słowo, ten nie musi niczego ukrywać. Zwróćmy uwagę na takich ludzi. Oni są radośni, bo cieszą się obecnością Boga w swoim sercu, mimo, że ludzie nie doceniają trudu jaki wnoszą w ich życie.
Dostrzegajmy tych, którzy zawsze są. Żeby nie było za późno, byśmy nie żałowali, gdy ich obecności w naszym życiu zabraknie. A patrząc na nich otwierajmy własne serca naprawdę Bożego Słowa.