Pierwsza niedziela wielkiego postu to jedna z możliwości zatrzymania się i podjęcia trudu wielkopostnego postanowienia. Bardzo często kierowani niejako „przymusem” czujemy się winni tego, żeby owe postanowienia zaistniały w naszym życiu. Owszem Wielki Post jest czasem szczególnego umartwienia, podjęcia dodatkowych praktyk religijnych, świadomej wstrzemięźliwości od hucznych zabaw. Jednak nie mamy być na co dzień kimś, kto chadza w worku pokutnym i swoją postawą zamiast przybliżać odpycha od Chrystusa.
Spójrzmy w tym roku na Mękę i Śmierć Jezusa w kontekście człowieczeństwa. Z jednej strony na to, jak Pan, mający wszystkie ludzkie przymioty czuł się będąc w centrum wydarzeń jakie działy się w Jego życiu. Z drugiej jaki jest nasz stosunek do obrazu Boga w drugim człowieku. To nie jest tak, że droga krzyżowa, męka Chrystusa i śmierć na Krzyżu wydarzyły się 2000 lat temu i nigdy się nie powtarzają.
My każdego dnia dokonujemy osądów, skazujemy kogoś na śmierć, prowadzimy go na Golgotę. Krzywdząc drugiego człowieka podnosimy rękę na Chrystusa. Nie chodzi o fizyczne zadawanie bólu, ale o coraz częstsze w dzisiejszych czasach, a bardziej bolesne ranienie słowem i brakiem odpowiednich czynów.
Zatrzymajmy się dziś na chwilę. Zastanówmy, ile razy na co dzień jesteśmy obojętni na to co dzieje się z drugim człowiekiem. Jak łatwo osądzamy i jak niewiele robimy sobie ze słów wypowiadanych pod adresem innych, luba co gorsza na ich temat do kogoś trzeciego. Ile razy zdarza nam się przypiąć komuś łatkę na podstawie oceny obejrzanej sytuacji, zasłyszanego fragmentu rozmowy? Zbyt pochopnie wyciągamy wnioski, często kierując się własnymi odczuciami. Szukamy przewinień u innych zamiast zajmować się swoim sumieniem. Pomyślmy o sytuacjach, w których mogliśmy pomóc drugiemu bez większego wysiłku, wystarczyło „iść” z nim przez trudny czas w jego życiu, podtrzymując by nie upadł, dokładnie na wzór Szymona z Cyreny. Pewnie, że nie jest łatwo, bo każdy czyn miłosierdzia kosztuje.
Niech więc na początku Wielkiego Postu naszym postanowieniem będzie: mniej osądzać, mniej krzywdzić, nie przechodzić obojętnie, bardziej być przy innych i z innymi, jeszcze więcej dostrzegać Chrystusa w tych, których On sam postawił na naszej drodze życia.